Od 12 lat Święto Fajki obchodzone w Przemyślu ma swój program. Ale oprócz niego na rynku toczy się „normalne” świąteczne życie. Jak nigdy jest to okazja nie tylko do obejrzenia wspaniałych dzieł przemyskich i nie tylko przemyskich fajkarzy. Można też podejrzeć ich pracę, warsztat.
Podobnie było i w tym roku. Na straganach spotkaliśmy mnóstwo cudownych przedmiotów. Każdy można było obejrzeć, a nawet kupić. Z wypiekami na twarzy obserwowaliśmy pracę fajkarzy. Jak choćby Marka Parola, który przy okazji pokazał „dwóch gangsterów” – Kima i Capone. Z czcią odwiedziliśmy także stoisko mistrz Ryszarda Filara, ostatniego z „rodu” Ludwika Walata. Były tez stoiska fajkarskiej młodzieży, co dobrze rokuje na przyszłość. Z radością obserwowaliśmy reakcje mistrza Bartka Antoniewskiego, któremu przedstawiliśmy… jego fajkę, wykonaną przed laty. Przy okazji okazało się, że druga, o której sadziliśmy, że również wyszła spod jego reki, to najprawdopodobniej wczesny Tomasz Samsel, zapomniany dziś znakomity fajkarz mieszkający w Australii. Jak zawsze szczena opadła nam przy „worobcówkach”, cudeńkach Tomka Zambrowskiego, wytworach Zenona Palczewskiego ze Lwowa. I choć nie wymieniliśmy wszystkich nazwisk fajkarzy, to wiadomo, że byli obecni. Z ofertą, której nie pamiętamy od lat. I jak tu się nie cieszyć! By było jeszcze zabawniej w pomysłach nie ustawał Zbyszek Bednarczyk. Bo któż inny mógł wpaść na pomysł żywej reklamy Mr. Broga. I nawet Szwejk na ławeczce już nie jest samotny. Towarzyszy mu przesympatyczny „Fajek”, gotów zawsze przyjaźnie zamerdać ogonem…