W sobotę (23 maja br.) mieliśmy tradycyjnie zasiąść do turniejowania w Ostrzycach – stolicy fajki na Kaszubach, by wraz z przemiłym i przegościnnymi Gospodarzami – wypalić fajeczkę, pogadać do upadłego i radować się sobą. Ale życie napisało swój scenariusz…

Może więc spróbujmy utartą już drogą. Siądźmy w sobotnie popołudnie, tak po godz. 14.00, z naszą ulubioną fajką i porcją tytoniu. Wskazane by na przykład fajka pochodziła z któregoś z ostrzyckich turniejów. Rokoszując się aromatem i spokojem, a także pięknem zaklętym w drewnie, powspominajmy to miejsce i związanych z nim ludzi. Zamiast fanfar po prostu postąpmy jak na fajczarzy przystało. Wonnymi dymkami połączmy się z nimi, bo to że będą o nas myśleć i frasować się, że nie doszło do spotkania – mamy jak w banku.

A jeśli ktoś zapragnie zrobić sobie w tej sytuacji zdjęcie i przysłać je na nasz adres, nawet z czasem (a nuż przydadzą się Grzegorzowi z Bydgoszczy do nieoficjalnego w tym roku Grand Prix). Chętnie je opublikujemy.

W ten sposób dajmy razem dowód, że nawet zaraza nas nie podzieli. Wręcz przeciwnie! A co – niech się zdziwi i… sobie pójdzie precz…

Zdjęcie – Julian Drabent