Jaśnie panujący nam JKW Maciej „Faja” Maciejewski z KOKF 2010, za namową Ryszarda Konarskiego z PC Szczecin, odbył podróż po „swoich włościach”, odwiedzając ukochane przez siebie miejsca. Poprosiliśmy JKM o relację z tej wyprawy. Poniżej słowa skreślone osobistym komputerem króla Macieja.
W środę 11 września br. wieczorową porą Ryszard Konarski (MPC Szczecin), zajął miejsce w kuszetce pociągu jadącego do Przemyśla. W czwartek około 1.00 do tego samego pociągu wsiadł w Ostrowie Wlkp. Maciej Maciejewski (KOKF2010). Wcześniejszy kontakt telefoniczny, zainicjowany pomysłem Ryśka, sprowadził obu wyżej wymienionych na peron dworca kolejowego w Przemyślu. Do spotkania doszło tuż przed 10.00.
Dzięki uprzejmości Zbyszka Bednarczyka obaj fajczarze podjechali na zasański cmentarz i zapalili „światełko” na grobie Mistrza Kulpińskiego. Później panowie odwiedzili pracownię Mr. Bróg, gdzie uczestniczyli w południowej herbatce, zwiedzali wytwórnię oraz podziwiali zbiory Zbyszka. Następnie pokrzepieni doskonałym jadłem w restauracji „Murowanka”, ponownie dzięki uprzejmości Zbyszka, przemieścili się do Celinki i Tadka Polińskich. Tam panowie obejrzeli pracownię Tadzia, który przybliżył sposób wykonywania przez siebie fajek. Później uczestniczyli w obchodach kolejnych 18. urodzin gospodarza. Rysiek z Maćkiem nie tylko dotarli do Tadka z drobnym upominkiem, ale sami zrobili sobie prezenty w postaci nowych fajek. Kolejnym etapem intensywnego dnia, było spotkanie z członkami Przemyskiego Klubu Fajki. W ogrodzie Marka Parola, oprócz Ryśka i Maćka, zasiedli przy stole: Elena z Elen Pipe, Bartek Antoniewski, Zbyszek Bednarczyk, Mariusz Bednarz, Piotr Malik i Tadziu Poliński. Kiełbaskom z grilla towarzyszyły ziemniaki z pieca – tego, w którym gospodarz spotkania wypala fajki!
Korzystający z gościnności przemyślan panowie, musieli zacząć piątek od mrożonej kawy. Około godziny 11.00 Maciej spotkał się z Dyrektorem Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, panem Janem Jaroszem. Prawdopodobnie o efektach wstępnej rozmowy, będzie można przeczytać w relacji z przyszłorocznej edycji Święta Fajki w Przemyślu. Po tym spotkaniu, panowie wspólnie udali się do pracowni Henryka i Mateusza Worobców, gdzie miedzy innymi Mistrz Henryk pokazał w jaki sposób nadaje zgrubny kształt fajki na pile tarczowej – jak nauczył go Mistrz Kulpiński. Po wyśmienitym, a niespiesznym obiedzie w restauracji „Na górce”, Rysiek i Maciek wrócili do centrum Przemyśla. Po „zaliczeniu” tak oczywistych punktów jak ławka-fajka oraz Szwejk, panowie zasiedli w ogródku „Niedźwiadka”, gdzie w godzinach wczesno-wieczornych spotkali się z Eleną i Jarkiem z Elen Pipe. Spotkanie przeciągnęło się do późnego wieczora, a w najlepszym humorze opuszczała „Niedźwiadka” Elena, która dzięki Maćkowi prawdopodobnie będzie mogła urozmaicić stronę swojego sklepu internetowego (tu również trzeba będzie poczekać chwilę na efekty).
Sobota wymagała od panów, by wcześnie się pozbierali i stawili w punkcie zbornym już o godz. 8.30. Znów dzięki uprzejmości Zbyszka Bednarczyka pojechali wspólnie z załogą Mr. Bróg na konkurs do Jasła. Po drodze uczestnicy wyjazdu mogli obejrzeć powstającą, kolejna tzw. „Hobbitówką”. W Jaśle jeszcze przed konkursem Rysiek i Maciek wzięli udział w otwarciu wystawy fajek ze zbiorów Zbyszka Bednarczyka i wysłuchali jego prezentacji dotyczącej historii fajki przemyskiej. Później odwiedzili Muzeum Lizaka, gdzie zwiedzający mogą uformować lizaka według własnego gustu i upodobań. Kolejną atrakcją nie tylko dla obu panów, ale dla wszystkich uczestników spotkania, była wyśmienita kuchnia serwowana „U Schabińskiej”. Sam konkurs przebiegał w doskonałej atmosferze, a podium przypadło w udziale Julkowi Drabentowi z Konina, Michałowi Perczyńskiemu z Warszawy – liderowi Grand Prix Fajczarzy Polskich 2019, oraz Irkowi Misiakowi – przesympatycznemu Krakusowi. Po wręczeniu dyplomów i upominków rozpoczęła się część nieoficjalna, rozrywkowa. Rysiek i Maciej, korzystając z uprzejmości Mateusza Worobca, wrócili późnym wieczorem do Przemyśla.
Te intensywnie spędzone trzy dni, obaj panowie omawiali dopiero przy niedzielnym śniadaniu, pakowaniu, później w drodze na dworzec kolejowy i już jadąc w pociągu, aż do chwili, kiedy Maciej wysiadł w Lublińcu (gdzie przesiadał się na pociąg do Ostrowa Wlkp). A co później? Później dzwonili do siebie kilkukrotnie, zanim dotarli do swoich domów.
Nie na darmo członkowie Klubu z Jasła posługują się hasłem „Fajka zbliża ludzi”.
Tekst: M.M.
Foto: M.M. & Friends