Dziwne czasy, dziwne zdarzenia… Tak najkrócej można opisać to co przytrafiło się nam w ostatni weekend (pisaliśmy to 17 maja (sic!)) . Na Kaszubach zresztą, gdzie wraz z panem prezydentem JM trafiliśmy by sprawdzić jak się ma w Ostrzycach „Stolemowa” przyroda.

Zmierzając na północ z centrum Polski ani przez chwile nie mieliśmy pojęcia, że w majowej aurze, w obiadowej porze, na podjeździe miejsca przyjaznego fajczarzom, spotkamy… miłośników dobrych kaszubskich ciast i fajek. Na parkingu bowiem ujrzeliśmy znajome rejestracje – to najpierw, a po nich… przesympatyczne postaci. I tak od słowa do słowa z Krzysiami, Julianami i Markami ustaliliśmy, że przepadają za kuchem na młodzach, czyli ciastem drożdżowym i sernikiem.

Drożdżowca dostarczyli Basia i Piotr, a równie pyszne sernikowe – Ewa i Danusia. A poprzedził je sam najlepszy wśród fajczarzy wójt i najlepszy fajczarz wśród wójtów Marian Kowalewski, przypominając i utwierdzając swoją majestatownością, że sobota (15 maja) to… Międzynarodowy Dzień Whisky. Przykro powiedzieć, ale zapomnieliśmy o tym na śmierć… Pewnie teraz trzeba będzie napisać dziękczynny „List do M.”…

Pierwszy wykład dotyczący wypieków z Kaszub podjęła Basia. Wprawnymi ruchami podzieliła smaczności, by reszta mogła się rzucić na degustowanie ich. Za kilka chwil Ewa (znakomita znawczyni języka kaszubskiego, jego propagatorka i nauczycielka, dbająca o hołdowanie tradycjom i obyczajom kaszubskim) pokroiła sernika. Danusia, która także włożyła sporo serca w jego powstanie (znana działaczka kultury, kobieta-instytucja, potrafiąc sobie radzić z najtrudniejszymi przypadkami wychowawczymi) ostrzegła lojalnie, że nie da się ze sobą pogodzić trzech rzeczy, by efekty były zadowalające: palenia fajki, zajadania się ciastem oraz popijanie tego wszystkiego dobrym trunkiem. I choć jej wykład początkowo spotkał się z dużym oporem słuchaczy, to ci, którzy mieli ze sobą (a swoją drogą – cóż za szczęśliwy przypadek kolejny raz się wydarzył) fajkę, tytoń i ubijacza oraz dwie zapałki obok stopera, rychło się przekonali o prawdziwości słów Danusi.

W największym skrócie: najuważniej wykładów słuchała Małgosia, która udowodniła, że koncentracja to rzecz święta i najważniejsza. Bo najpierw dobrze wykonane zadanie, a dopiero później przyjemności.

Piszący te słowa był prawie tego samego zdania, ale – jak to facet – nie do końca uwierzył paniom i oczywiście przytkał się pysznościami, nie mając jak popić, bo nie było jeszcze półtorej godziny…

Tak czy siak – ale raczej tak – Małgosia ranną niedzielną porą wracała u boku Marka w domowe pielesze, z nowym trofeum – piękną kaszubską tabakierą ufundowana przez Piotra z Gdańska. Bo Piotr z Elbląga był ufundował Danusi chwilę z jednym z najlepszych kapeluszy z jego kolekcji. Ale czad!

Julian – to u niego ostatnio częste bardzo – też dołożył do puli wyróżnień; cohiba z najlepszej półki jego humidoru wywołała wiele błysków zazdrości.

I tak dyskutując o poruszanych kwestiach, przegryzając, przepalając, przepijając je, po kilku godzinach wszyscy nagle stwierdzili, że jeśli coś ma swój początek, to i koniec także…

Pożegnania (jak to w dzisiejszych czasach) miały skromny i błyskawiczny charakter. A my – w zasmuceniu wynikającym z braku normalności, na własne człowieka życzenia, ze spuszczoną głową, powoli, trafiliśmy na dziwną kartkę. Ale co tam… Po uwzględnieniu RODO publikujemy ją.

W drodze powrotnej, z wiceprezydentem REPKF za kierownicą, poddaliśmy się głośnym rozmyślaniom.

– Jak to jest fajnie w życiu urządzone – mówiliśmy niby do siebie– ot, tęsknota za drugim człowiekiem może sprawić, że zjawia się on akurat w miejscu, w którym i my się znajdujemy. A wówczas i jego serdeczność ma wpływ na wszystko co się wokół dzieje. To uczucie ciepła i niezwykłej sympatii, śmiechu od ucha do ucha, radości prawie nieustającej. No i uroków otoczenia, danego w prezencie przez ostrzycka naturę, że o pysznościach kulinarnych nie wspomnimy.

A na dokładkę: znaleźliśmy – też oczywiście przypadkowo – dwie wspaniałości. Udało się nam zatrzymać w kadrze czerwonego smoka atakującego kolarki z Torunia oraz rzeźbiarskich konterfekt  rëbôka z fajką. Niektórzy mówili, że za modela posłużył wójt. Gdy pytaliśmy który – pytani wchodzili do jeziora i nabierali wody w usta…

A swoją drogą – kiedy wreszcie będzie można pojechać do Otrzyc na kolejne turniejowanie. Kiedy wreszcie…

Taaa… No i w tym momencie się zbudziłem…

Musisz mieć co najmniej 18 lat, żeby wejść na tę stronę

Potwierdź swój wiek

- -