Nieodłącznym elementem przemyskiego Święta Fajki jest parada fajczarzy. Uczestniczą w niej zarówno wielbiciele wonnych dymków jak i ci, którzy są ich sympatykami. Tak było i w tym roku w grodzie nad Sanem.
Paradę zapowiadał nie tylko plakat imprezy oraz jej organizatorzy. Najbardziej oczywistym „heroldem” była przywieziona jedna z największych „fajek” na świecie. Skromnie stanęła obok straganów, na których kilkunastu fajkarzy z Polski, Francji i Ukrainy, a także z Kanady, oferowało swoje cuda.
Trzeba było naprawdę olbrzymiego hartu portfela by obojętnie przyglądać się dziełom sztuki stworzonym ręką człowieka. Bo naprawdę było w czym wybierać. Od Saint-Claud’owych gigantów przez nasze niesamowite fajki, po leciutkie jak piórko fajeczki Zenona Palczewskiego. Konfrontacja tego międzynarodowego towarzystwa wypadła wspaniale – wszyscy byli świetni.
Pojawił się także Szwejk w swoim pancernym trabancie, a do stołu podawał oryginalny Fantomas z elementami świątecznymi na przedramieniu.
A gdy już swój szyk zaczęła formować „częstochowska orkiestra szkocka” pojawili się przepiękni panowie i panie, w przepięknych strojach z epoki. Porządku pilnował paryski policjant, a wśród dżentelmenów nie brakowało miłośników fajki. Oczarował nas swoim oryginalnym strojem „Szkot” oraz fantastyczna rodzina pochodząca z Przemyśla, przyjeżdżająca do swojego miasta od lat na Święto, z oryginalnym Gmabierem, cudownym Gandalfem i przeuroczą sepiolitową dameczką.
Wreszcie padło hasło i przy dźwiękach Pipes and Drums pochód ruszył. Tłoczno było w jego szeregach od ludzi, transparentów i wizytówek polskich i zagranicznych klubów fajczarskich. Celem była oczywiście ławeczka-fajka, przy której tradycyjnie najważniejsi stanęli by rozniecić w niej tytoń. Były oczywiście mowy i przemowy, wspólne zdjęcia. Wszystkiemu ze stoickim spokojem, jak robi to od lat, przyglądała się Wieża Zegarowa z Muzeum Dzwonów i Fajek.
Kiedy już oficjalności stało się zadość pochód znów ruszył, tym razem na rynek. I gdy barwny korowód rozsypał się po centralnym placu Przemyśla na estradzie pojawili się muzycy, zaś w „Niedźwiadku” po chwilowym zamieszaniu dyplomowo-nagrodowym ruszono na chleb ze smalcem i ogórasem oraz fantastyczne pierogi.
I tak nam się ta parada podobała, że aż w trzech galeriach pozostała… 🙂 A i filmik jakiś udało się „wkręcić”…
GALERIA I
GALERIA II
GALERIA III