W rozegranym w niedziele (13 października) Pucharze Świata Drużyn Klubowych w Wolnym Paleniu Fajki we Lwowie wystartowały 62 drużyny z 22 krajów. Najlepsi okazali się Włosi z PC Calumet Corunda I w składzie: Paolo Simioni, Giuseppe Fasan, Giancarlo Grespan, Irene Simioni i Riccardino Boscolo, z czasem 06:40:14. Najlepszą polską drużynę wystawili fajczarze z PC Szczytna, zajmując 20. lokatę. Aktualni mistrzowie kraju – Koniński KF – uplasowali się na 25. miejscu, drudzy wśród drużyn z Polski.
Lwów to cudowne miejsce na ziemi, w którym wszystko jest bardzo, bardzo miłe. Także chwile, w których przychodzi rywalizować. A tę atmosferę widać było już na ulicach miasta w niedzielne przedpołudnie, za sprawą tysięcy biegaczy, którzy opanowali centrum. Trasa półmaratonu wiodła obok Malewich Centrum – największej i najbardziej prestiżowej… dyskoteki we Lwowie, w której odbywał się tegoroczny PŚ.
I tu od razu wielkie słowa uznania dla organizatorów, kierowane na ręce szefa ukraińskiej federacji – Konstantina Shekita i prezydenta PC Lwów – Tarasa Dumy, za znakomity wybór miejsca.
W przestronnym holu bowiem znalazło się miejsce dla wystawców, pośród których dominowali ukraińscy fajkarze. Od razu trzeba też przyznać, że fajki z Ukrainy po prostu są przepiękne i znakomite. I szkoda że żaden z ich twórców nie został poproszony o wykonanie fajki turniejowej. Bo Stanvell oczywiście to znakomita firma, ale tak naprawdę przygotował fajkę… dość standardową. Nawet mimo srebrzystego ringu.
Pośród stoisk z fajkami nie zabrakło także fajek z Polski. Prezentowali je młodzi, ale osiągający coraz lepsze efekty, fajkarze – Michał Pawlak i Rafał Woźniak oraz ich bardziej doświadczony kolega – mistrz Zbyszek Bednarczyk. Był też znany w Polsce fajkarz ze Lwowa Zenon Palczewski.
Nie ma sensu opisywać estetycznych i praktycznych wrażeń fajkowych. Fajki po prostu trzeba było zobaczyć, wziąć do ręki i ewentualnie wejść w ich posiadania „drogą kupna”, co nie było takie łatwe w odniesieniu do naszego portfela, ceny bowiem były… europejskie.
Były też stoiska z interesującymi gadżetami i przyborami, z których wiele charakteryzowało się znakomitą estetyką i jakością materiałów oraz wykonania. Amatorzy eboszonów też mieli w czym wybierać.
Przed turniejem trwała rejestracja w przestronnej sali. I tu znów trzeba pochwalić organizatorów – przebiegała bardzo sprawnie. Był też czas by przywitać się ze znajomymi, poznać nowe twarze. Nam najbardziej przypadł do gustu Szkot z… USA oraz Japończyk Masayoshi Kouyama.
Oczywiście bardzo miłe były też i inne spotkania. Choćby z Corneliusem C. N. Crans’em – prezydentem CIPC, szefami innych federacji. Także z… Kaszubami, którzy liczną ekipą przybyli do Lwowa, w swoich tradycyjnych strojach, wzbudzając niemałe zainteresowanie i podziw.
A kiedy już wszystkie formalności zostały dopełnione, punktualnie o 14.00 rozpoczął się turniej. To znaczy zmagania wystartowały kilka minut później, po oficjalnych powitaniach prezydenta Shekita i prezydenta Crans’a. Obaj podkreślali – witając wszystkich serdecznie – że 254 fajczarzy reprezentuje 62 drużyny klubowe z 22 krajów. W ich składach byli fajczarze z tak odległych krajów jak Stany Zjednoczone Ameryki Północnej (team Wielkiej Brytanii) i Japonia, a także z… Meksyku, którego przedstawiciel startował w barwach PC Barcelona prezydenta Toniego Pascual’e.
Oczywiście od początku najbardziej palącym pytaniem było: kto zdobędzie puchar świata? Obstawiano różnie, a apetyty na nagrodę główną mieli wszyscy.
Gdy więc 254 fajczarzy, wśród których było 28 pań, w tym kobieca drużyna z Kaszub, zasiadło za stołami, w oczekiwaniu na komendę do rozkruszania tytoniu, na sali dawało się wyczuć „nonszalancką nerwowość” – przyjechaliśmy tu dobrze się bawić, ale gdyby dostało się nam podium…
I tu znowu ukłon w stronę organizatorów. Bardzo spodobał się nam pomysł z kartkami – zieloną, czerwoną i żółtą. Sędziowie stolikowi bowiem, którzy dysponowali nimi, sprawnie odpowiadali na wszystkie pytania sędziego głównego, podnosząc odpowiednią z nich. Na szczęście żaden nie musiał użyć czerwonej, oznaczającej dyskwalifikację zawodnika.
Sama rywalizacja przebiegała – jak zawsze – bardzo emocjonująco. Początkowo wyrównana stawka mocno przerzedziła się w okolica „ryczącej czterdziestki”. Po niej była godzina, 90 min. itd.
W czołowej grupie, która przekroczyła 120 min. palenia Larsena w Stanvell’u, znalazło się aż 12 fajczarzy, w tym dwie panie – Elizabeth Dobnig z PC Austria i Taya Naydenko z PC Odessa. Rezultaty pań można zobaczyć na oficjalnej facebookowej stronie Pucharu w TUTAJ.
Wśród panów do ostatecznej rywalizacji stanęli Włosi, Austriak i Węgier. W rezultacie końcowym najlepszy okazał się Luigi Gava z Castello di Conegliano (Włochy) – 02:38:06, który wyprzedził Węgra Tivadara Trubacs’a z 424 PC Dombovar – 02:36:35 (zostało mu w fajce jeszcze sporo tytoniu, czego nie omieszkaliśmy udokumentować) oraz kolejnego Włocha, z pierwszej drużyny Calument PC Corunda, Paolo Simioni – 02:36:01. Tuż za podium uplasował się Werner Dobnig z Lienzu (Austria).
I kolejny raz kłaniamy się nisko organizatorom. Rzadko bowiem na pucharach świata zdarza się, że nagradza się aż 44 uczestników z najlepszymi czasami. W tym gronie znaleźli się też Polacy – Michał Perczyński (SH Warszawa), który okazał się najlepszym fajczarzem z naszego kraju – 01:52:42, zajmując 17. lokatę, a dalej – Jakub Wiejacki (Łódź) – 22, Piotr Malik (Przemyśl) – 26, piszący te słowa – 29, Grzegorz Frala (Szczytna) – 38. Wyniki indywidualne można znaleźć TUTAJ.
Oczywiście że najważniejsza była rywalizacja drużynowa. Najlepszy czas osiągnęli fajczarze z Calument PC Corunda I (06:40:41), którzy wyprzedzili swoich rodaków z Castello di Conegliano (06:35:23) oraz Węgrów z 424 PC Dombovar (05:54:40). Trzy najlepsze drużyny z Polski zajęły następujące miejsca: 20 – PC Szczytna (03:48:36), 25 – Koniński KF (03:32:02) i 26 – SH Warszawa (03:32:02). Szczegóły są TUTAJ.
Ceremonia ogłoszenia oficjalnych wyników i wręczenia nagród miała bardzo sympatyczny i przyjacielski charakter. Były też nagrody specjalne dla Michała Kozy z PC Nitry – za komputerową oprawę PŚ, Josefa Stanisława (Słowacja), prezydenta CIPC Corneliusa Crans’a i mistrza ceremonii – Oleksandra Antonienko, fajkarza.
Osobny akapit musimy poświęcić Elenie Terletskiej – właścicielce ELENPIPE, za mnóstwo wspaniałych prezentów i nagrodę specjalną, którą odebrali fajczarze z kijowskiego KKKL Tigers. Ona sama także znalazła olbrzymie uznanie w oczach organizatorów i turniejowiczów, wyróżniona specjalną nagrodą „Przyjaciel Fajczarzy”.
Prezydent CIPC poinformował także, oficjalnie przekazując „pałeczkę”, bo kolejny PŚ odbędzie się w tureckim Istambule.
I gdy turniejowanie dobiegło końca znakomicie zwieńczył go Japończyk Masayoshi Kouyama z PC Okayama. Gdy bowiem organizatorzy włączyli ostatni tego wieczoru utwór – „teksańską muzyczkę” – pokazał ze sceny jak wygląda prawdziwy taniec z Teksasu.
I już zupełnie na zakończenie. Grześ – znany ze znakomitych manewrów z fajką – oświadczył się swojej Lubej – Wiktorii (pochodzącej z Charkowa, choć byliśmy od zawsze przekonani, że ze Lwowa), właśnie na turnieju. Gratulujemy i życzymy zakochanym po uszy największego szczęścia. Zauważyliśmy też dwa anioły… By nie odleciały pilnowali dwaj prezydenci…
Dzień dobry,
małe sprostowanie. Według moich informacji –
Wybranka Grzesia nie pochodzi ze Lwowa, ale z Charkowa i ma na imię Wiktoria.
Pozdrawiam – Jacek Augustyniak
Jacku, Twoja wiedza jest bezcenna! A że zapomnieliśmy prawdziwego imienia Wiktorii napisaliśmy „Luba” czyt.: Kochana, Oblubiona, Oblubienica…
Jeśli chodzi o piosenkę do której próbował zatańczyć Japończyk to zagrali utwór Chattachoochee Alana Jacksona. Jest to czyste tradycyjne Country.
Sam Alan Jackson urodził się w Georgii, a teraz więcej czasu spędza w Nashville a więc w stanie Tennessee.
Więc to co zagrali było muzyką Country w czystej postaci (graną nie tylko w Teksasie) a Masayoshi Kouyama pokazał kawałek tańca liniowego do tej muzyki.
Niestety byłem za daleko żeby do niego dołączyć.