Już się pogubiliśmy w liczeniu, który to raz gościliśmy w progach fajkowego gospodarstwa Zbyszka Bednarczyka. Ale i tym razem owo zmartwienie skutecznie odeszło w niepamięć za sprawa atmosfery, ludzi i zdarzeń.
W tym roku gospodarz skromnie i bardzo rzadko wspominał, że to są w pewnym sensie jego urodziny. 30. urodziny Zbyszka Bednarczyka w fajkarskim zawodzie.
No i tradycji stało się zadość: licytacja dla potrzebujących, turniejowanie o puchar stale przechodzący, jadło i napitki wyborne. No i gadanie, gadanie, śmianie się i śmianie. A że od dwóch lat prawie nie było jak się dobrać do smakowitości i atmosfery fajczarski naród skrzętnie wykorzystał okazję. I to do końca.
U Broga przywitał nas nie kto inny jak mistrz Henryk, a później wędrowaliśmy od objęć w objęcia.
Daliśmy się zaszczepić „sputnikiem”, który wyrzucał na orbitę, że hej! Choć udało się nam większą część szczepionki sprzedać Królowi. Wojtkowi Królowi ze Szczytnej. Zapłacił, a jakże! I to niebagatelną kwotę 500 Ratajków.
Zaś sam Wiesław Ratajek udowodnił, że… Kopernik też palił fajkę…
Z przyjemnością też podglądaliśmy fajkowe umiejętności ks. Bartosza, członka Przemyskiego KF.
Nie brakowało też kociaków. I to jakich!
No i szczerze gratulowaliśmy Michałowi Perczyńskiemu, który tym razem sięgnął po upragniony puchar, w polu pozostawiając dwóch laureatów… drugiego miejsca – Julka Drabenta i Piotra Iwińskiego.
Nam film się urwał (tylko w aparacie oczywiście) po przeciąganiu liny „reszta świata” kontra Brogowa załoga. 2:0 było!