Ponad dwadzieścia lat temu Jerzy M. Wilczkowiak spotkał brata swojego kolegi. Ów brat nazywa się Janusz J. Dobrecki, jest lekarzem, mieszka w Słupsku i jest fajczarzem oraz kolekcjonerem fajek ceramicznych. A na dokładkę był wówczas prezydentem PC Słupsk i pokazywał swoje fajki w Koninie.

Tak pokrótce można opisać prapoczątki Konińskiego Klubu Fajki, który Jerzy M. Wilczkowiak – także jubilat, bo od 20 lat prezydentuje KKF – wraz z grupą przyjaciół i znajomych powołał do życia 22 kwietnia 1999 roku. W gościnnych progach „ArtKlubu” spotkało się wówczas kilku pasjonatów i miłośników fajki na „zjeździe” założycielskim. Gościem honorowym był owiany już legendą – sławny i niedościgniony wzór fajczarza… Henryk Rogalski, który wraz z żoną Zosią są rodzicami chrzestnymi naszego klubu.

Pamiętam z jakim nabożeństwem wpatrywaliśmy się w Henryka, chłonęliśmy z otwartymi ustami to co mówi. A gdy zaczął palić swoją fajkę… Nie, tego naprawdę nie da się opisać. I gdy my nerwowo paliliśmy w swoich fajkach by uzyskać jak najdłuższy czas, kolejno odpadając w minutowych odstępach, Henryk z kamienną twarzą i stoickim licem pykał. Pykał i pykał, pykał i pykał, pykał i pykał… Gdy wreszcie zrezygnował z katowania nas swoimi umiejętnościami i do popielnicy wybił czopik niespalonego tytoniu, nie mogliśmy się doczekać kiedy już pojedzie do domu. Chcieliśmy koniecznie zobaczyć jak ten czopik wygląda, jak szedł po nim żar i czego dokonał. Gdy wreszcie „nadeszła” ta upragniona chwila z nabożeństwem oglądaliśmy spory stosik tytoniu prześcigając się w mądrych analizach techniki – czy jak to się tam wtedy, według naszego mniemania, nazywało – palenia tytoniu w fajce.

Później długo jeszcze upajaliśmy się wonnością tytoni, pokazywaliśmy swoje pojedyncze fajki. Było nam ze sobą dobrze, mieliśmy o czym rozmawiać, snuć plany.

Jeszce później zaczęliśmy odwiedzać fajczarzy w Polsce i poza jej granicami. Udało się nam być nawet w drużynie, która w 2001 roku w Ascot zajęła czwarte miejsce na świecie. Zdobyliśmy też 19. lokatę indywidualnie pośród fajczarzy świata. A tytuły mistrza Polski, puchary za wygrane turnieje…

Ale nie sukcesy wówczas i dziś są najważniejsze. Pewnie – bardzo smakują, gdy przychodzą. Ale najważniejsze, że nadal (choć w trochę innym składzie) jest nam ze sobą dobrze, mamy o czym rozmawiać. Nadal cieszą nas wonności tytoni, piękne kształty fajek, z których powstały małe kolekcje. Nadal lubimy jeździć do naszych przyjaciół „po fajce”. Nadal uwielbiamy z nonszalancją (jak wszyscy fajczarze-turniejowicze) mówić, że przecież nie o zwycięstwo tu chodzi. Najważniejsi – i tak jest nadal – są ludzie. Uwielbiamy odwiedzać naszych ukochanych fajkarzy i nasze ukochane trafiki. Nadal mamy dreszcze przestępując próg Muzeum Dzwonów i Fajek w Przemyślu, które otworzyliśmy… tydzień wcześniej. Tak bardzo chcieliśmy by nasze środowisko je miało. Nadal cieszą nas odwiedziny każdego – bez wyjątku – fajczarza czy fajczarki, którzy przyjmują zaproszenia na organizowane przez nas turnieje. Nadal też trzymający dyscyplinę „żelazną ręką” prezydent Jerzy M. Wilczkowiak dba o przedbożonarodzeniowy opłatek i przedwielkanocne jajeczko. A piszący te słowa nie ukrywa, że to za sprawa Jurka doszło do tego, że ukazujący się od ponad ćwierć wieku „Kalumet” ma swoją redakcję w Koninie, zawsze zabiegając o przychylność swojego patrona – redaktora redaktorów śp. Janusza TERakowskiego.

A że przy okazji zwiedziliśmy kawał naszej ojczyzny i trochę świata… Każdy przecież może…

W sobotnie popołudnie (6 kwietnia), tuż przed rozpoczęciem turniejów III Pucharu Polski Drużyn Klubowych i XI Złotej Podkowy, wzięliśmy się i…  prezydent Wilczkowiak postawił torta. Podobno był przepyszny. Ze łzami w oczach patrzyliśmy na dłuuuugą kolejkę tych, którzy zechcieli na ręce naszego prezydenta złożyć życzenia i gratulacje. Kochani – to jest naprawdę fantastyczny widok! Każdemu go życzymy!

A gdy po wyczerpującej sobocie przyszedł czas na podsumowania, gdy zameldowaliśmy prezydentowi, że chcemy napisać o jubileuszu naszego klubu, usłyszeliśmy od niego: – To jak będziesz pisał, to pamiętaj…

Panie Prezydencie – melduję, że pamiętałem: w imieniu nas wszystkich – członków Konińskiego Klubu Fajki, bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy za życzenia, gratulacje i prezenty. Bardzo też dziękujemy wszystkim uczestnikom III Pucharu, że palili tak, abyśmy to my mogli go zdobyć. Bardzo dziękujemy też wszystkim fajkarzom i trafikantom, szefom firm i instytucji, również Prezydentowi Konina, który od zawsze patronuje naszym poczynaniom. Po prostu – wszystkim za wszystko dziękujemy z całego serca!

I jeszcze jedno bardzo dla nas ważne podziękowanie. Całym wdzięcznym sercem i wonnymi dymkami dziękujemy Januszowi Dobreckiemu – Honorowemu Wiecznemu Prezydentowi Konińskiego Klubu Fajki. Mamy nadzieję, że wstydu Ci nie przynosimy…

 

Musisz mieć co najmniej 18 lat, żeby wejść na tę stronę

Potwierdź swój wiek

- -